Cześć,
z tej strony Shiro. Na wstępie chciałbym przeprosić za długą nieobecność.
Zarówno ja jak i Dżuliett nie mieliśmy czasu. Dzisiaj wstawiam
kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Btw. jeśli czytasz - zostaw
po sobie ślad. To naprawdę motywuje!
Naoki
- Bla, bla, bla... gadanie. Wiem ile zarabia twój stary - syknęła
i chwyciła za torebkę wiszącą na płocie.
~20 minut później
Mimo że na imprezie zjawili się punktualnie, tak jak zaplanowała
to Haruka, ta zdawała się trwać już w
najlepsze w zabawie, na kilometr dając we znaki, gdzie dzieje się najwięcej.
Pomimo wczesnej godziny, grała głośna muzyka, a alkohol przelewał się w
najlepsze. Przy samym wejściu para spostrzegła Daichiego w towarzyskie paru
lasek, które na widok nadchodzącego przystojniaka poprawiły swoje dekolty,
odsłaniając swoje atuty. Nie dało się nie zauważyć, że to zachowanie nie
spodobało się jego dziewczynie, która obdarowała swojego wybranka namiętnym
buziakiem i oplotła jego rękę na swojej tali, tym samym zbywając swoje rywalki
i dając im znak, że Naoki to jej własność. Cała ta sytuacja niezwykle rozbawiła
kolegę chłopaka, który nie mógł powstrzymać swoich docinek.
- Ej, stary - popatrzył na niego smutnym wzrokiem - laski mi
wystraszyliście - wybuchnął śmiechem.
– Muszę przyznać, Daichi, niezły masz gust! - mówiąc to Naoki
dołączył do przyjaciela.
- Halooo, ja tu jestem! - prychnęła zażenowana dziewczyna,
stając swoją zgrabną nóżką w szpilce na stopie szatyna, miażdżąc ją.
- Auuu... - zaskamlał Naoki.
- Ojej, przepraszam, kochanie - wypowiedziała z ironią i posłała
mu szyderczy uśmieszek.
- Hejka, Daichi! - wykrzyknęła, zmieniając błyskawicznie swój
nastrój Haruka.
– Heh - próbował powstrzymać uśmiech. - Hej, hej, mała! -
przytulił ją delikatnie.
- Co Ty tak wcześnie? - obdarzyła Daichiego podejrzliwym
wzrokiem.
- No wiesz, Haru, muszę zaklepywać póki jest co! - uśmiechnął
się zadziornie puszczając niewinnie oczko.
– Osz ty! - szturchnęła chłopaka. - Niegrzeczny z ciebie
chłopczyk. – Pomachała groźnie palcem przed jego twarzą. - Nieładnie tak! Nu,
nu, nu!
- A mówiłem ci, że ładnie dziś wyglądasz? - zaśmiał się pod
nosem, spoglądając na dziewczynę.
- Naprawdę?! - pisnęła, poprawiając swoją ondulacje.
- Widzisz, Naoki? Powinieneś uczyć się od Daichiego – spojrzała
z dezaprobatą na chłopaka.
- No co? – obdarzył kolegę nieprzyjemnym wzrokiem.
– Ups... - mruknął i
oboje wybuchli śmiechem.
- A wam co? Gorzej niż dzieci - prychnęła i podparła się o
ogrodzenie. - Patrzcie jaką ma ta zdzira sukienkę - jęknęła przerażona do
chłopaków, palcem pokazując jedną z dziewczyn znajdujących się niedaleko.
- Co jej jest? - szepnął do kolegi.
- Bo ja wiem? Tego nie się odgadnąć - poklepał kolegę po ramieniu.
- A mówiłem ci, a ty mnie nie słuchałeś – westchnął Daichi,
starając się zrobić wyrzuty przyjacielowi.
– Pamiętasz te dawne czasy? Kolorowa, żywa miłość, a teraz to
tylko czysty seks - powiedział zasmucony, żaląc się koledze.
- Czyli nie jest aż tak źle.
Oboje znowu parsknęli śmiechem, nie zwracając uwagi na
dziewczynę, która wzrokiem szukała kolejnych rywalek. Była zbyt zajęta, by
słyszeć tę rozmowę. Nagle muzyka ucichła, a z głośników dało się usłyszeć
wyraźny głos organizatorki zabawy - Chizuru.
- Hejka wszystkim tu obecnym! Cieszę się, że przybyło was tak
dużo! Witam na mojej imprezie. Nie przedłużając, życzę miłej zabawy i
OCZYWIŚCIE DO BIAŁEGO RANA RANA!
- Oj... Będzie miło - zarechotał Daichi.
- Co masz? - spojrzał na chłopaka.
- Heh, coś zajebistego,
specjalnego, wyjątkowego... - szepnął mu do ucha i odchylił kieszeń, pokazując
woreczek z białym proszkiem.
– Uuu, podoba mi się. Skąd to masz? Tylko nie mów, że od tego
imbecyla, Isamu – zapytał.
– Spokojnie, sprawdzone źródło. Drugiego tak dobrego nie
znajdziesz nigdzie.
Chłopak podszedł do
swojej dziewczyny i oplótł swoje ręce na jej biodrach.
– Haruuu, idziemy z Daichim po drinka, chcesz coś? - mruknął jej
słodko do ucha, starając się zdobyć jej pozwolenie.
- No dobrze, idźcie. W sumie miałam złapać Sakurę. Powinna już
tu gdzieś być. A, iii... Weź dla mnie coś mocnego. Hmm... Może być Kamikadze,
kotku - pocałowała sympatię w policzek i znikła w tłumie, szukając koleżanki.
Daichi chwycił kolegę za rękę, udając sie do ubikacji. Była zamknięte.
- Cholera, kto tam jest? - kopnął w drzwi. - Wyłaźcie – warknął
groźnie, marszcząc wrogo brwi.
Drzwi otworzyły się, a z nich wypadła pijana para, która jeszcze
przed chwilą namiętnie wymieniała swoje uczucia.
Blondyn zaczął się śmiać, obejmując swoją wybrankę. Chwilę po
tym posłał im piorunujące spojrzenie.
- Wypad z baru.
- Ooo! Zajebista impreza, chłooopakiii! Jak się bawicie? -
wybełkotał pijany chłopak, idąc chwiejnie z partnerką i potykając się co
chwilę. O mały włos, a przewróciliby się na chłopaków. Po chwili zniknęli w
tłumie.
– Idioci - syknął zniesmaczony Naoki, przewracając oczami.
- Już pijani - uszczypnął kolegę. - Nie bój się, my zaraz też
tacy będziemy. Zapraszam w moje progi! – zachichotał i wciągnął Naokiego do
środka zamykając za sobą drzwi.
– Co dzisiaj dla mnie przygotowałeś, mistrzu?
Spojrzał zawadzko na Daichiego.
- Świeży towar – wyjął woreczek.
- Amfa? - zmierzył wzrokiem bruneta.
- Haha, no. Wchodzisz w to? - uśmiechnął się zadziornie do
przyjaciela.
- Ile chcesz? - spytał podejrzliwie.
- Hehe, zluzuj majty, na mój koszt - powiedział, klepiąc kolegę
po ramieniu.
- To co, bierzemy - spojrzał na Naokiego.
– Ach... Baa! Pytanie retoryczne.
Wciągnęli jedną działkę, a potem kolejne. Naokiego ogarnęło
dziwnie uczucie, jakby ekstazy. Coś przyjemniejszego od orgazmu. Wszystkie jego
dotychczasowe problemy przestały istnieć. Na twarzy Naokiego pojawił się
szeroki uśmiech. - Ma podobne oczy do Minoru - pomyślał i oparł ręce o ścianę,
zagradzając drogę ucieczki koledze. Schylił się i delikatnie pocałował go w
policzek.
- Juz się naćpałeś... Ale debil! - roześmiał się Daichi,
spoglądając na przyjaciela.
- Nie żartuj sobie! - szturchnął kolegę.
- Może nie bierz już więcej - zaśmiał się. - A tak w ogóle...
Byłem na randce z taką jedną, niezła dupa, ale cały czas pieprzyła o
sukienkach.
- Moja tak samo - westchnął. - Jeśli wszystkie dziewczyny takie
są, to ja zostaję gejem.
- Nie kłam! Ty, co przeleciałeś połowę lasek w naszym liceum?! -
spojrzał kpiąco na kolegę.
- Nie przesadzajmy, jedną czwartą najwyżej - mruknął, a chwilę
potem oboje wybuchli śmiechem.
Zza drzwi rozległo się głośne pukanie.
- Ejjj, kto tam tyle siedzi?
- Namierzyli nas, chodź - złapał przyjaciela za rękę i pociągnął
do wyjścia.
W drzwiach minęli młodą dziewczynę.
- Widziałeś jej wzrok? - wybuchnął śmiechem Daichi. - Normalnie
jakby myślała, że do czegoś między nami doszło...
Przytulił kolegę.
- Mmm, Jezu, chyba przesadziłem...
- W ogóle, gdzie jest stoisko z alko? - Naoki spojrzał na
kolegę.
- Chodź za mną - pociągnął go za nadgarstek.
Na stole leżało wszystko; od piwa, po koniak, whisky i wódkę.
Naoki podszedł do stołu.
- A co jeśli... ?
Starannie wymieszał wszystko ze sobą.
- Co ty robisz? - warknął Daichi.
- Nie mów, że wymiękasz - zaśmiał się i podłożył mu szklankę pod
nos.
- Pół ja, pół ty, mój drogi.
- No dobra.
Wypił, a obiecaną część oddał koledze.
- Cholera, masz i pij mi tu, całe!
Naoki wypił resztę.
- O, Jezu, racja...
Podparli się o siebie i obaj wybuchnęli śmiechem.
- Te, Nao, pokaż mi tego ogiera co kiedyś. Chyba, że twoja
dziewczyna zrobiła z ciebie kucyka - zadrwił z chłopaka.
- Haha, nie żartuj! Patrz i się ucz - dumnie ruszył w stronę
grupki dziewczyn.
- Uuu... Zaczyna mi się podobać - uśmiechnął
się i poszedł śladami chłopaka, chwytając po drodze kieliszek wódki.
Podążał w ich
stronę lekko chwiejnym krokiem.
- Hejka, laseczki! Co słychać? - powiedział
zachrypniętym głosem. Dziewczyny momentalnie zwróciły na niego uwagę, a wzrok
każdej z nich utkwił na twarzy nowo przebytego gościa.
- A dobrze, dobrze - odparła jedna z nich, widocznie
czymś rozbawiona.
Dziewczyna zdawała się być bardziej pijana od
Naokiego.
– Słuchajcie, dziewczyny, jest taka sprawa. Mój
kolega... - powiedział uśmiechając się.
Panie zachichotały, domyślając się o co chodzi i nie
zastanawiając się długo, poprzystały na propozycję nowo poznanego kolegi.
- Świetnie! - wykrzyknął zadowolony z sobie,
wskazując palcem na Daichiego. - Tam siedzi. Za chwilę do was dojdę, wy w tym
czasie posiedźcie z nim.
Dziewczyny uśmiechając się życzliwe udały się w
wyznaczone przez Naokiego miejsce.
„Naiwne idiotki” - pierwsze i ostatnie słowa jakie
cisnęły mu się na usta, zanim odurzony narkotykami podążył w stronę wypatrzonej
wcześniej ślicznotki. Przysuwając się do niej szepnął:
– A ty, skarbie… Pozwól, że pójdziesz ze mną.
Po tych słowach brunet stracił kontrolę nad sobą.
Nie myślał racjonalnie, więc kompletnie zapomniał o swojej dziewczynie. Nie
wiadomo kiedy i jak to się stało, że po niespełna 2 minutach, ich usta były
połączone w soczystym i jakże namiętnym pocałunku. Zwinne języki tańczyły ze
sobą, walcząc zacięcie o dominację. W tym momencie oboje nie znali umiaru w tym
co robią. Liczyła się tylko chwila i przyjemność.
Daichi widząc śliniącą się "parę" syknął
sam do siebie:
– Skubany,
szybki jest. Kto by pomyślał?
Niedługo po tych słowach, z tłumu wybiegła wściekła
Haruka.
- NAOKI?! CO TY NAJLEPSZEGO WYPRAWIASZ? – krzyknęła patrząc
na swojego ukochanego całującego jakąś tanią dziwkę.
Chłopak słysząc głos swojej dziewczyny natychmiast
wrócił z powrotem do świata żywych. Momentalnie wyplątał się z uścisku koleżanki
i odwrócił w stronę źródła dochodzącego wrzasku.
– Oo, Haruka… Coś nie tak? - prychnął.
- COŚ NIE TAK?! CZY TY SIEBIE SŁYSZYSZ, IDIOTO?! Nie
ma mnie dosłownie kilka chwil, a ty już
zabawiasz się z jakąś suką! – krzyczała dziewczyna nie zważając na miejsce i
fakt, że jej głos był naprawdę donośny.
Podeszła do bruneta i podnosząc dłoń uderzyła
chłopaka z całej swojej siły.
- Ałłł - jęknął. – Haruka, przepra…
- Zamilcz! Naoki Komiya, chciałabym ci oświadczyć w
tej chwili i z tego miejsca, że wracam do domu sama! - wybuchła gniewnie,
przerywając chłopakowi.
Ostatnie słowa wycedziła z trudem przez zaciśnięte
zęby. W jej oczach można było dostrzec łzy, czekające tylko na uronienie. Nie
minęła nawet chwila, a dziewczyna zniknęła pośród bawiących się nastolatków.
Naoki stał zamurowany, lecz po chwili rzekł w ogóle niewzruszony:
- W sumie… nie byłaś mi potrzebna - stwierdził
wzruszając ramionami.
Po całym zajściu jak gdyby nigdy nic, chłopak udał
się do łazienki z nadzieją, że szybko zapomni o nieprzyjemnym zdarzeniu.
Przedzierając się przez masę pijanych i półprzytomnych ludzi, w końcu dotarł do
celu. Podchodząc do zlewu, spojrzał w lustro, poprawił lekko swoje włosy i przemył
twarz zimną wodą z nadzieją na lekkie odświeżenie wyglądu. Opuścił lekko wzrok,
wyjmując telefon z kieszeni.
- Zero wiadomości? W sumie jutro pewnie znów
napisze. Nie zniosłaby jednego dnia beze mnie. Ech... - westchnął zmieszany, chowając
telefon.
Nagle po łazience rozległo się skrzypienie drzwi, w
których pojawił się Daichi. - Naoki! Tutaj jesteś, ty idioto - powiedział
śmiejąc się. - Chodź, będziemy grać w butelkę.
Chłopak nie myśląc długo podążył za przyjacielem.
Kiedy weszli już do pokoju, w którym miała zacząć się owa gra, Naoki rozejrzał się
podejrzliwie.
- Jesteśmy! - krzyknął Daichi.
- O, to świetnie! Właśnie mieliśmy zaczynać - powiedziała
jedna z dziewczyn, siedząca na kanapie.
Siadając, brunet dostrzegł spoczywającą na
drewnianym krześle znajomą mu twarz.
„Minoru?! Co on tutaj robi?!” - pomyślał
zdenerwowany.
- To co? Możemy już zaczynać? - zapytał chłopak
siedzący na krześle obok okna.
- Tak - odpowiedziała twierdzącą większa połowa
uczestników zabawy.
Naokiemu jednak nie dawało spokoju to, że ON będzie
grał razem z nim.
- Cholera - szepnął sam do siebie.
Zabawa trwała w najlepsze.
- Ej, zobacz kogo przywiało - powiedział kpiącym
głosem do Daichiego.
- O! Czego ON tu szuka? - zapytał śmiejąc się pod
nosem.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że do końca imprezy
nie będę musiał mieć styczności z tym ścierwem - prychnął.
„Dobra, po prostu nie będę na niego zwracać uwagi” -
pomyślał całkowicie oddając się grze. Z każdą minutą gry, wyzwania zaczęły
robić się coraz ciekawsze. Przyszła w końcu kolej na Daichiego.
- Twoim zadaniem jest wejście pod prysznic w
ubraniach, które masz na sobie i siedzenie w nich do końca gry! - zaśmiały się
szyderczo dziewczyny.
- Dobra, zrobię to – odpowiedział ze sztucznym
uśmieszkiem. - Za chwile wrócę!
Po kilkunastu sekundach chłopak wrócił cały
przemoczony i zmarznięty. Uczestnicy gry widząc to prychnęli śmiechem.
- Ej, stary, nie za zimno ci trochę? – zakpił roześmiany
Naoki, kiedy tamten próbował usiąść obok niego.
Niedługo potem przyszła kolej na bruneta. Wylosowała
go jakaś cycata siwowłosa ślicznotka, którą pierwszy raz widział na oczy.
- Dobrze, więc twoim zadaniem jest pocałowanie
namiętnie tej siedzącej tu jasnowłosej dziewczyny, w krótkiej granatowej
sukience z dużym dekoltem – zaśmiała się szyderczo.
Chłopak chcąc nie chcąc przysunął się do pięknotki i
przyłożył swoje usta do ust dziewczyny. Trwali w głębokim pocałunku kilka
dobrych sekund. W końcu brunet odsunął się od dziewczyny i westchnął:
- To tyle, zrobiłem co miałem zrobić.
Po tych słowach beznamiętnie wrócił na swoje
miejsce. Dziewczyna zdawała się być lekko zirytowana zaistniałą sytuacją.
- Naoki, teraz twoja kolej - powiedział Daichi, wręczając
mu butelkę.
Chłopak mocnym i energicznym ruchem zakręcił butelką.
Kiedy zatrzymała się, podążył wzrokiem za osobą, którą wskazała.
„C-c-co?!” – zająkał się, zdając sobie sprawę w
jakie kłopoty właśnie się wpakował.
Był to Minoru.
- Co cię tak zamurowało? – zauważył tłum.
– Widzę, że nie jesteś w stanie myśleć, dlatego
sądzę, że tym razem zadanie wybierzemy wspólnie – powiedziała pewna osoba.
Wszyscy podzielili ten pomysł.
Cholera - prychnął sam do siebie. - Mam nadzieję, że
nic złego nie wymyślą.
Po chwili narady tłum oznajmił jednogłośnie:
- Pocałuj go.
Naokiego przeszedł taki wstrząs, że stał jeszcze
chwilę całkiem w bezruchu. Kiedy otrząsnął się, popatrzył w stronę Minoru.
- I że niby jego mam całować? Nigdy w życiu! – krzyknął
poirytowany. - Nie dość, że to ohydne, to jeszcze z takim gnojkiem jak ON?! –
mówił, nie schodząc z tonu.
W całym pokoju zapadła cisza. Naoki spojrzał jeszcze
raz na Minoru, który w tym teraz stał w całkowitym bezruchu z zaciśniętymi
pięściami i spuszczoną głową. Chwilę potem blondyn podniósł głowę i wybiegł z
pokoju. Brunet odwracając się za nim, dostrzegł tylko jak tamten znika w tłumie.
- Minoru, nie wygłupiaj się! Wracaj tu! - krzyknęła
Chizuru starając się dogonić blondyna.
~5 minut później
Naoki udał się na balkon. Wyjął
z kieszeni paczkę szlugów i zapalniczkę.
- Co za ścierwo - burknął na
głos, zaciągając się dymem z papierosa. - Nie dość, że ścierwo, to jeszcze
tchórz. - warknął sam do siebie równocześnie patrząc w niebo.
- O, to ty. Co tak sam
siedzisz? - zapytał Daichi pojawiając się w drzwiach balkonu. - Chodź do nas,
zabawa jeszcze się nie skończyła - zarechotał.
- Już idę, tylko spalę do końca
– powiedział, uśmiechając się do niego.
Po chwili oboje z nich zniknęli
wśród bawiącego się tłumu.
Minoru
- Nie dość, że to ohydne, to jeszcze z takim jebanym gnojkiem jak ON?! - krzyczał Naoki.
- Nie dość, że to ohydne, to jeszcze z takim jebanym gnojkiem jak ON?! - krzyczał Naoki.
Minoru w tym momencie poczuł
wielki ból, jakby w jego serce wszedł ostry jak brzytwa nóż. Jego oczy zaczęły
wypełniać się łzami, a ciało - lekko drżeć. Stojąc tak w całkowitym bezruchu czuł,
że zaraz zemdleje. Po chwili braku kontaktu z światem zewnętrznym, Minoru
zerwał się do biegu i nie zważając na nic, wybiegł z domu Chizuru.
- Minoru! Gdzie ty biegniesz?
WRACAJ TU! – krzyknęła za nim dziewczyna.
Bohater mimo wszystko biegł
dalej przed siebie. Gdy całkowicie oddalił się od rezydencji, w której odbywała
się owa impreza, przysiadł na chwilę, by odsapnąć. Czuł wielki ścisk w żołądku i
cały się trząsł. Jego oczy ani na chwilę nie przestawały moknąć od łez.
Podniósł głowę i zaczął patrzeć w gwiazdy na ciemnym niebie.
- CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?! NO
CO?! – wrzasnął, zdzierając sobie przy tym gardło.
Po chwili spuścił głowę i pochylił
się nad krzakami obok. Nie wytrzymując ani minuty dłużej, zwrócił swój ostatnio
spożyty posiłek…
- Ech - jęknął.
Prostując się, otarł słone łzy
i lekko chwiejnym krokiem zaczął podążać w stronę swojego domu. Nie szedł nawet
5 minut, kiedy nagle, w oddali usłyszał krzyk. Odwracając się dostrzegł
podążającą za nim Chizuru.
- Czekaj – wysapała, ledwo
łapiąc oddech.
- Chizuru, co ty tutaj robisz?
– zapytał, starając się utrzymać zwykły ton głosu. – Cały czas biegłam za tobą,
ale w pewnym momencie straciłam cię z oczu i nie mogłam znaleźć – powiedziała,
ciężko oddychając.
- Ach, no tak – mruknął,
spuszczając wzrok.
- Co się stało? - zapytała
spoglądając troskliwie na chłopaka.
- Co? Nie, nic, niiic. Po
prostu źle się poczułem, brzuch mnie rozbolał – odparł szybko.
- Hmm… No dobra, niech ci
będzie – powiedziała, przewracając oczami. - To co, już lepiej? Możemy wracać?
– zapytała pokrótce.
- Wracać? – wymamrotał, patrząc
wystraszonym wzrokiem na dziewczynę.
- No tak, bo chyba już się
lepiej czujesz, prawda?
Minoru stał tak chwilę, kiedy w
końcu ocknął się.
- Tak - mruknął i odruchowo
odgarnął włosy z twarzy.
- To świetnie! Wykrzyknęła
uradowana Chizuru, uśmiechając się szeroko.
Oboje ruszyli w kierunku domu,
w którym odbywała się balanga. Minoru praktycznie całą drogę przemilczał. Bał
się tam wracać, jednakże nie mógł już zawrócić z uwagi na Chizuru. Będąc już
praktycznie na miejscu, czuł wypełniające go nerwy i kłucie w sercu. Tłumił łzy
i nie dawał poznać po sobie, że coś jest nie tak. Wchodząc do środka Minoru
miał nadzieję, że GO nie spotka. Starał się trzymać jak najbliżej przyjaciółki.
Impreza trwała i trwała. Przez większość czasu Minoru tylko siedział i czekał
aż to się skończy.
- Hej, chodź tu! - zawołała
stojąca nieopodal przyjaciółka blondyna.
Chłopak chcąc nie chcąc wstał z
kanapy i podszedł do dziewczyny.
- O co chodzi? - zapytał
znudzony.
- Patrz, co mam! - śmiejąc się,
wyjęła z torby butelkę alkoholu.
- Trzymaj! - podała ją
chłopakowi, śmiejąc się przy tym.
- Dzięki – odparł, lekko się
uśmiechając.
Otworzył trunek i wrócił na
swoje miejsce na kanapie. Nie zważając na otoczenie, zaczął pić. Niewiele
brakowało mu do osiągnięcia apogeum upojenia alokoholowego.
Kiedy się ocknął, był już ranek.
Kiedy się ocknął, był już ranek.
- Mmm... Która godzina?
Odruchowo zaczął szukać
telefonu w kieszeni.
– CO?! SIÓDMA RANO?! – krzyknął
nieco, starając się stłumić głos.
Próbując wstać z kanapy,
zauważył leżącego obok niego Naokiego.
- COOO?! – wymamrotał prawie
piszcząc.
Spanikowany schował nogi pod
siebie. Poczuł znajomy ścisk w żołądku i towarzyszące mu dziwne uczucie…